 |
IhKoL
Gość
|
Wysłany: Pią 18:21, 10 Mar 2006 Temat postu: PRZYSTAŃ W MEDIACH! |
 |
|
katowicka gazeta napisała o naszych kochanych podopiecznych i Agusi która ratuje te piekne zwierzaki!Oto link do artukułu
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatni koń przyjechał do Agnieszki w sobotę, przywiózł go handlarz. Dostał imię: Marek Antoniusz. O jego życie walczyło dwóch weterynarzy. Dziewczyna wierzy, że zmaltretowany koń dojdzie do siebie. Podobnie jak kilkanaście pozostałych....Budynek po prywatnej stadninie, prawie na granicy Bielska-Białej. Agnieszka Zera krząta się między kilkunastoma końmi. Zna historię każdego z nich. Uratowała im życie. Ostatni, kilka dni temu, do przytuliska trafił gniadosz. Tak jej się spodobał, że nadała mu imię rzymskiego cesarza - Marka Antoniusza. Agnieszka, która przez kilka lat sama uprawiała jeździectwo, rozpoznała w wymizerowanej szkapie wierzchowca. Jak się okazało, jego były właściciel zaprzągł go do wozu z węglem. Doszło do wypadku, koń został ranny. Wtedy został oddany w ręce handlarza, miał zostać sprzedany do rzeźni, ale w ostatniej chwili dziewczyna zdążyła go odkupić. - Sama skóra i kości, niewiele pan za niego dostanie - namawiała.
Potem przez kilka dni o życie wierzchowca walczyło dwóch weterynarzy. Koń już ma się lepiej, stoi spokojnie, gdy opiekunka przemywa mu ropiejące rany na pysku riwanolem. Agnieszka chciałaby go już zatrzymać na zawsze. Pozostałe konie, ma ich jeszcze 12, planuje oddać w dobre ręce, gdy już się trochę wykurują. - Muszą ustąpić miejsca dla kolejnych biedaków - mówi.
Agnieszka studiuje polonistykę, może poświęcać czas zwierzętom, bo właśnie wzięła urlop dziekański.
Na pomysł założenia przytuliska wpadła, gdy w internecie zobaczyła zdjęcie klaczy, na której kiedyś uczyła się jeździć. Zwierzę miało trafić do rzeźni, ale zostało uratowane przez takich jak ona sama pasjonatów.
Wstaje o siódmej rano, przez 12-13 godzin karmi konie, opatruje im rany, sprząta stajnie. Nocami zasiada przed komputerem i robi strony internetowe - z tego utrzymuje swoich podopiecznych i wykupuje kolejne konie od handlarzy.
Ostatnio wzięła na utrzymanie jeszcze kilkanaście kotów. Ich dotychczasowa opiekunka nie mogła się już nimi zajmować, bo straciła mieszkanie. U Agnieszki mają ciepło i zdążyły się zadomowić. - Mam nadzieję, że tylko tymczasowo, szukam dla nich nowych właściciel - mówi dziewczyna. Chce zarejestrować fundację, wtedy będzie jej łatwiej znaleźć sponsorów na utrzymanie zwierząt. Potrzebne są jej m.in. jedzenie dla kotów i koni, leki.
Samo wyżywienie jednego konia kosztuje ok. 200 zł miesięcznie, a do tego dochodzą koszty opieki weterynaryjnej. Nie przypuszczałam, że będzie tak ciężko - przyznaje Agnieszka.
Gdyby ktoś zechciał jej pomóc bądź oferować dom dla któregoś z jej podopiecznych, proszony jest o kontakt z bielską redakcją "Gazety" pod numerem telefonu 033 829 78 10.
|
|
|
|
|
|
 |